Od jakiegoś czasu mam słabość do produkcji tanecznych, więc już sam plakat zachęcił mnie do włączenia tego filmu na Netflixie. Niedługo później odkryłam, iż pochodzi ona ze Szwecji. Jak się pewnie spodziewacie po tytule, pierwszy raz miałam do czynienia z tamtejszym kinem i szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie ostatni.
O czym jest Dancing Queens?
Dylan to młoda dziewczyna kochająca taniec, po śmierci swojej mamy jej babcia zachęca ją, by spełniała swoje marzenia. Po długich namowach postanawia zaryzykować i udać się na casting. Niestety jak się okazało, casting już dawno się odbył, a nasza Dylan została wzięta jako sprzątaczka do clubu Drag Queens, gdzie za sprawą nowego znajomego postanawia dołączyć do nich i uratować grupę jako Dancing Queen.
Już po samym opisie możecie się spodziewać, że ten film nie jest dla każdego. Jeśli jesteście przeciwko drag queens lub samych wątków homoseksualnych to na pewno nie jest produkcja dla was.
Zaczynając jednak od samego początku, czyli od naszej głównej bohaterki Dylan odgrywanej przez Molly Nutley to muszę przyznać, że gra aktorska była dość uboga. Nie czułam w ogóle przekonania co do tej postaci, jedynie pojedyncze chwile dały mi zaznać prawdziwego wizerunku Dylan, ale poza tym czułam się, jakby jej styl aktorski przyćmiły całkowicie sceny taneczne, które były nagrane genialnie. Do połowy filmu tak naprawdę nie miałam pojęcia, co oglądam ani kiedy zacznie się jakaś ciekawa akcja. Wszystko było mdłe i wydawało się niedopracowane, a czasami i nielogiczne.
Koniec końców jedyne co trzymało mnie tutaj to sam aktor grający Victora, który przepięknie tańczył, jak i chęć poznania zakończenia, które jak sami możecie się domyślić, jest przewidywalne i wręcz mało realne. Oczywiście marzenia spełnione, nasz Victor zabawił się w Świętego Mikołaja dającego drugą szansę na taniec z Dylan. Ale czy nie jest to zbytnio bajkowe? W realnym świecie, kiedy szansa przepada, nie udaje się dostać drugiej, a wręcz dostać się do przedstawienia bez przesłuchania, bo ktoś szepnął, że potrafisz tańczyć. Jak dla mnie było to niedorzeczne i bezsensu.
Ostatecznie chciałabym powiedzieć, że mimo wszystko sam motyw przyjaźni tutaj, jak i relacje między drag queens było czymś, co miło się oglądało, a także świetna scenografia. Sam widok szwedzkich wysp był niesamowity, ale czy jedynie krajobraz uratuje tę produkcję? Niestety nie.
Ocena: 3/10
Gatunek: Taneczne, Komedia
by Blossom
Pamiętajcie by zostawić "Like" na naszym fanpage by być na bieżąco z postami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz