piątek, 27 sierpnia 2021

Nie z tej ligi - czyli nijaki romans po włosku



Zazwyczaj w dawnych serialach dla dzieci nie raz mogliśmy się spotkać ze stwierdzeniem, że na każdego czeka prawdziwa miłość, tylko trzeba ją odnaleźć. Po tylu latach oglądania takich produkcji nic chyba dziwnego, że jednym z moich ulubionych obecnie gatunków filmów to romanse. Tym razem postanowiłam wam zrecenzować włoski film w roli głównej z Ludovicą Francesconi, która odegrała rolę chorej na mukowiscydozę Marty. Na pierwszy rzut oka możemy się domyślić, że pomimo szczęśliwych wątków i dawki śmiechu, to jest to mimo wszystko dramat. Kiedy włączyłam ten film, nie wiedziałam czego się spodziewać, liczyłam na coś lekkiego w sam raz na wieczór, niestety już na samym początku poczułam się zdegustowana główną bohaterką. Jej zainteresowanie głównym bohaterem Arturo było tak szalone i nienormalne, że żałowałam, że zobaczyłam niektóre sceny — takie jak wąchanie ubrań, śledzenie go, kradnięcie jego szlafroka lub nawet i widelca. Mogłabym jeszcze dużo podobnych zachowań tutaj wymienić, lecz myślę, że załapaliście, dlaczego dobrałam ten film w mojej głowie do działu „dziwne”.


Na szczęście po tych jakże ciągnących się kilkunastu minutach w końcu dostałam to, na co czekałam dzięki pierwszej randce naszej głównej pary. Pomimo tego, że randka wyszła, jak wyszła, to mogliśmy ujrzeć charakterek Marty, więc jej postać od razu zyskała w moich oczach. Cieszę się jednak, że później scenarzyści przeszli do normalnego romansu już bez dziwacznych wątków, chociaż też rozważanie, czy jest możliwe zajście w ciążę za pomocą pipety, uważam za coś może zbędnego, ale jakże poprawiającego humor wszystkim widzą. W sumie nie tylko i takie myśli mogliśmy napotkać w domu głównej bohaterki, która dzieliła go z gejem i lesbijką starających się o dziecko, więc jeśli jesteście ciekawi innych, to zapraszam do oglądania.


Pomówmy sobie o relacji między Martą, a Arturo. Jak dla mnie był to bardziej może niczym impuls i opisałabym to, jako przyjaźń niż może od razu miłość. Oczywiście mieli różne sceny nie tylko śmieszne, lecz też wzruszające. Muszę przyznać, że kilka z nich chwyciło mnie za serce, lecz nie definiuje tego filmu jako coś, bez czego nie mogłabym się obejść w życiu. Szczególnie chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na to, że nie raz mogliśmy już ujrzeć filmy, gdzie główni bohaterowie byli chorzy i spełniali ostatnie marzenia, zakochując się przy tym, jak np. „Trzy kroki od siebie”, który szczerze uwielbiałam.


Oprócz jakże złego początku mogłabym dodać, że jak to typowy romans z dramatem był mega przewidujący. Czułam się, jakbym oglądała coś na odmóżdżenie, gdzie nawet nikt nie wymaga u mnie, bym pomyślała o kolejnych wątkach. Wszystko było jak na tacy. Do tego gra aktorska była na średnim poziomie, Marta była zagrana dobrze, lecz nie byłam przekonana co do Arturo. Ogólnie rzecz biorąc, początek był dziwaczny, końcówka również taka sobie, może i była wzruszająca, ale zawsze można było coś lepszego wymyślić. Film mogłabym polecić tym, którzy chcieliby oglądnąć coś innego, anie znane już wszystkim tytuły, lecz pamiętajcie nie bądźcie wymagający. 

Ocena: 5/10
Gatunek: Romans, Dramat, Komedia, Włoskie

~by Blossom 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz